Ich pierwszy poligon
Relacja z ćwiczeń na poligonie klasy o profilu przysposobienie wojskowe
|
NA POLIGONIE W KIELCACH-BUKÓWCE |
W piątek 22.09.2000r., tuż po
godzinie 7 rano, pierwsza w regionie klasa o profilu wojskowym, wyjechała na zajęcia
do jednostki w Kielcach-Bukówce. Trzydziestu chłopców i trzech opiekunów
rozpoczęło swoją współpracę z Wojskiem Polskim. Na twarzach nastolatków, którzy
zdecydowali się związać swoją edukacją z armią widać było pełne napięcia
wyczekiwanie.
- Nie mamy jeszcze mundurów - mówi
wicedyrektor THM, Czesław Golis.- Wszystko jest w trakcie przygotowań, wszystko
trzeba załatwić w Warszawie. Nie wiemy też, jak będzie przebiegać nasza
współpraca z jednostką w Kielcach, gdyż jesteśmy pierwszą klasą, która się u nich
szkoli. Nigdy tego nie robili. Można powiedzieć, że na tym eksperymencie uczymy
się wszyscy.
Trzydziestu najlepszych
Chłopcy są podenerwowani. Dziś, po raz pierwszy zaprezentują się przed swoim szkoleniowcem. Mieli w szkole zajęcia
z musztry. Nauczyciel ćwiczył postawę zasadniczą i zwrot w miejscu, ale nie
wiadomo, czego będą wymagać wojskowi.
- Żeby dostać się do tej klasy trzeba było przejść egzamin z wiedzy i sprawnościowy
- wyjaśnia Czesław Golis. Oczywiście największy nacisk postawiliśmy na wiedzę, mimo wszystko są to
przecież uczniowie liceum. Przede wszystkim mają się uczyć.
Program tej klasy został tak
przygotowany, że wszystkie normalne lekcje odbywają się od poniedziałku do
czwartku. Piątki natomiast zostały przeznaczone na zajęcia z przystosowania
wojskowego. Klasa będzie jeździć na poligon raz w miesiącu.
- Chętnych było około 60. Niestety, nie wszyscy zdali pomyślnie egzaminy, niektórzy nie mieli odpowiednich
predyspozycji. Z tych trzydziestu najlepszych nie zrezygnował do tej pory
żaden. Miejmy nadzieję, że tak już zostanie - dodaje Czesław Golis.
|
KLASA 1PW NA BOISKU SZKOLNYM |
Wielu, bo ponad połowa chłopców nie
pochodzi z Ostrowca Św. Kilku mieszka w Szewnie i okolicznych miejscowościach.
Są także uczniowie z Nowej Słupi i Bodzentyna. Dla pochodzących z małych
miejscowości, jak sami twierdzą, jest to szansa na wybicie się. Większość z
nich planuje w przyszłości związać się z armią, studiować na akademiach
wojskowych. Klasa, do której trafili da im do tego doskonałe podstawy.
Pierwsze spotkanie
Zajęcia na Bukówce rozpoczynają się.
Ostrowczanie znaleźli się w Wojskowym Centrum Szkolenia dla Potrzeb Sił
Pokojowych ONZ im. gen. broni Władysława Sikorskiego. Rozglądają się zaciekawieni.
- Tu jest najważniejszy budynek w
całej jednostce - mówi jeden z opiekunów, wskazując na okazały gmach. Wie ktoś, co tu jest?
Najważniejszym miejscem w jednostce okazuje się... stołówka.
Klasę powitał opiekun, kpt. Tadeusz Banaszek i zaproponował zwiedzanie sali tradycji.
Na Bukówce stacjonował kiedyś 4 Pułk Piechoty Legionów, po którym pozostało wiele cennych pamiątek. Drugą salę
przeznaczono na przedstawienie historii centrum szkoleniowego, powstałego w
1989 roku. Jest to jedyny w Polsce, a jeden z kilku w Europie ośrodków
szkolenia żołnierzy dla potrzeb ONZ.
- Celem naszego centrum jest przygotowanie polskich kontyngentów wojskowych do służby poza granicami kraju,
w misjach pokojowych - powiedział kpt. Banaszek. - Obecnie przygotowujemy grupy do wyjazdu do Syrii.
W sali odpraw przyszli żołnierze dowiedzieli się, o zasadach zachowania bezpieczeństwa na terenie poligonu
wojskowego oraz zagrożeniach.
- Przede wszystkim najważniejsze jest bezpieczeństwo żołnierza - powiedział kpt. Tadeusz Banaszek. - O to
bezpieczeństwo dba sam żołnierz, a także jego towarzysze.
Ze statystyk wynika, że najwięcej wypadków podczas szkolenia jest skutkiem nieuwagi żołnierzy i szkoleniowców.
- Nie dajemy komend po to, by wam utrudniać życie, ale by zachować bezpieczeństwo. Czasami bowiem żołnierz robi
coś odruchowo, nie sprawdza na przykład, czy broń jest zabezpieczona, a to może
skończyć się nieszczęściem. Dlatego po każdym strzelaniu pada komenda - zabezpiecz broń.
Po krótkiej przerwie, uczniowie zapoznali się z zagadnieniami dotyczącymi zabezpieczenia pożarowego jednostki.
Pierwsza musztra
Musztrę odbyli pod okiem st. kpr. Roberta Pomorskiego, który poprowadził chłopców na plac apelowy.
- Mają jeszcze problemy z koordynacja ruchów, nie potrafią się zgrać - twierdzi nauczyciel. - W szkole ćwiczyliśmy
tylko zwrot w miejscu. Do marszu potrzebne są odpowiednie, wojskowe buty, których nie mamy.
Największe zainteresowanie wśród uczniów wzbudziły dwa wielkie lustra stojące na placu.
- Przed lustrami każdy żołnierz spędza trochę czasu - wyjaśnia kpr. Robert Pomorski. - Jeśli ktoś ma problemy z
koordynacją ruchu podczas marszu, staje przed lustrem i ćwiczy, czasami kilka godzin dziennie.
W małpim gaju
Następnie na uczniów czekał "małpi gaj", 200- metrowy tor przeszkód, który żołnierze mają za
zadanie pokonać w jak najkrótszym czasie.
- Czołem panie kapitanie - powitali prowadzącego zajęcia oficera.
- Żołnierz musi być sprawny - wyjaśnił kapitan. - To najważniejsza rzecz, nie wystarczy tylko umieć strzelać.
Jeśli żołnierz nie umie szybko biegać, nie przetrwa w warunkach ekstremalnych.
Dlatego na początek przebiegniemy kilkaset metrów.
Kandydaci na żołnierzy ruszyli za kapitanem. W tym czasie kapral Pomorski zawiesił na poręczy linę. Pierwszy
wszedł kapitan Banaszek, demonstrując poprawność ćwiczenia. Chłopcy rozpoczęli
z asekuracją kaprala. Z całej grupy, tylko trzech nie weszło do końca.
Na twarzach opiekunów z THM-u widać było zadowolenie.
Teraz trochę pobiegacie - zakomenderował kapitan. - Zaczynacie w tej dziurze - powiedział wskazując na
lej w ziemi.
Ćwiczenia wykonane zostały niemal bezbłędnie. W nagrodę, kapitan Banaszek poprowadził klasę pod "ścianę
płaczu".
- Tego nie da się przeskoczyć - początkowo twierdzili uczniowie, którzy mimo obaw nie mieli problemów z
pokonaniem przeszkody.
- Na dzisiaj koniec - zarządził kapitan. - Poszło wam dobrze, jak na pierwszy raz, ale przed wami jeszcze długa
droga. Obiecuję, że następnym razem, zajęcia potrwają dłużej, ważne jest
jednak, byście wy sami także ćwiczyli, w szkole i w domach. Sprawność fizyczna
będzie wam ogromnie potrzebna, choćby podczas egzaminów na wyższe uczelnie wojskowe.
- Całkiem nieźle nam poszło - stwierdzili chłopcy. - Ciekawe, ile czasu zajęłoby nam przebiegnięcie całego toru.
- Jakieś 15 minut - odparł ze śmiechem wychowawca.
- To chyba nie najgorzej.
- Dla uczniów nie. Żołnierze mają na to minutę.
Inne ciekawostki z życia klasy 1Pw m.in. WAKACYJNY OBÓZ PRZYSPOSOBIENIA WOJSKOWEGO "BUKÓWKA 2001"
znajdziesz na stronie internetowej klasy 1Pw.